sobota, 18 maja 2013

Rozdział 4: Halloween cz. 2


xX Perspektywa Alyson Xx

Chodziłam z Vicky już od pół godziny mając coraz to więcej nowych żelków, cukierków, dropsów i lizaków. Właśnie dochodziłyśmy do końca ulicy, gdy nagle przystanęłam i zamarłam gdy zorientowałam się dokąd prowadzi mnie moja blondyna.
-Nie no nie pierdol, że… - powiedziałam, gdy V się w końcu zatrzymała zauważając, że gada sama do siebie po czym odwróciła się.
-No dajże spokój, może w tym roku nie da nam cukierków bez cukru, gum przeciw próchnicy i nici dentystycznych…
-Wierzysz w to?? Co a poradzę na to, że nienawidzę tej suki noo…? –powiedziałam odwracając wzrok od domu Pani Wilhelminy – A może by tak…
-Myślisz o tym samym co ja? – zapytała Vicky spoglądając  na mnie doznając nagłego olśnienia.
-Buahahahahahahahaha…. Yhym, jeżeli nasza telepatia nie przestała działać z nadmiaru podjary cuksami to  raczej tak – powiedziałam, zaśmiałam się złowieszczo niczym Rico z serialu Hannah Montana i spojrzałam jednoznacznie na papier toaletowy, który znajdował się w mojej siateczce na „wyjątkowe okazje” i na kartony z jajkami, które niosła Vic.
-No to niech zacznie się ZABAWAAA!!! – krzyknęła wyciągając razem ze mną potrzebne rzeczy.
„Przyozdobienie” domu naszej kochanej suki, która była najlepszą przyjaciółką mojej mamy zajęło nam dłuższą chwilę,  ale efekt był naprawdę epicki. Cały dom, weranda, balkon, drzewa grządki z kwiatami oraz jej kochane krasnale ogrodowe, na których punkcie miała małą obsesje były owinięte szarym papierem toaletowym, który była zamoczony w specjalnym specyfiku stworzonym przez Damiena. Nie wnikam z czego on się składał myślę, że nie przeżyłabym tej informacji ale śmierdziało krowimi plackami pomieszanymi ze zgniłymi jajkami. Natomiast wszystkie okna zostały storpedowane jajkami. Uśmiechnęłyśmy się do siebie  z Vicky jednoznacznie zadowolone z efektu po czym przybiłyśmy sobie żółwika i poszłyśmy dalej.

Przez następne kilka minut, odwiedziłyśmy osiem kolejnych domów, bez żadnych niespodzianek. No ale jako, że ja się nazywam Alyson Williams, a Vic się nazywa Victoria Senders oczywiście kolejny przypał tego wieczoru musiał się wydarzyć, no bo jakżeby inaczej. Właśnie przechodziłyśmy przez pasy, aby również drugą stronę ulicy pozbawić pysznych słodyczy. Weszłyśmy na kamienną ścieżkę, która prowadziła od chodnika, aż po same drzwi i zastukałyśmy kołatką, która zastępowała dzwonek do drzwi. Niestety, po pięciu minutach dobijania się do domu poszłyśmy pozaglądać do okien dookoła budynku, gdzie się podziewają ludzie tu mieszkający, ponieważ  muszą być w środku, gdyż nie opuszczają go nigdy bez samochodu, który stał właśnie na podjeździe obok nas. Rozdzieliłyśmy się z V, aby było szybciej. Ja poszłam w prawo, natomiast ona w lewo.
-No i jak tam Vic ? Widziałaś kogoś? - zapytałam
-…
-Vicky! – powiedziałam nieco głośniej
-…
-Vicky kurwa gdzieżeś jest?! – krzyknęłam tak głośno jak tyko potrafiłam
-Zamknij się i chodź tutaj! –odkrzyknęła mi Vicky zza rogu
-Co się dzieeje? – zapytałam gdy ją odnalazłam nie wiedząc o co jej chodzi
-Paczaj na to… hahahaha – powiedziała Vicky wskazując na okno, naprzeciwko którego stała.
Zaglądnęłam do środka i po prostu szczęka opadła mi do samej ziemi. Zobaczyłam dwóch facetów podczas, hmm… można by to nazwać „zaawansowaną grą wstępną”… Całowali się i obmacywali oraz zaczynali się rozbierać nawzajem. Spojrzałam na Vicky z nieodgadnionym wyrazem twarzy, więc nie wiedziała jakiej reakcji się może po mnie spodziewać. Odzyskując mowę powiedziałam:
-No wiesz V! Po prostu brak mi słów! Jak możesz?! Jestem oburzona twoim karygodnym zachowaniem! Jak możesz ich tak bezwstydnie podglądać?! Wstydź się moja panno! Taki brak profesjonalizmu! – powiedziałam do niej z oburzeniem i pretensją.
-Yyyy… O co ci chodzi?? – zapytała Vicky patrząc na mnie jakby we mnie wstąpił jakich demon albo duch.
-Wyciągaj telefon i to nagrywaj, a nie! Pokażemy Damien’ owi pewnie mu się spodoba. – odpowiedziałam śmiejąc się z jej reakcji.
-Hahaha już myślałam, że ty tak na poważnie. Jasne już nagrywam, a potem idziemy na Elm Street, bo tam dużo hajsu mają to może zaczną go rozdawać zamiast cukierków tak jak w zeszłym roku.
-Noo. Było by fajnie. Ale tylko ze 3 domki, bo jestem już padnięta.
-Lajcik, lajcik.
xX Perspektywa Harolda Xx

„Jestem gejem?”
Ta myśl ciągle obijała mi się po głowie. Starałem się zepchnąć ją na dalszy plan lub całkowicie się jej pozbyć, jednak na nie wiele się to zdało. Za każdym razem wracała ze zdwojoną siłą.
Opadłem na łóżko z głośnym westchnieniem. Przyłożyłem poduszkę do twarzy, trochę jakbym chciał się udusić. Ja jednak zacząłem krzyczeć. Wyrzuciłem w ten sposób całe zdenerwowanie i wszystkie złe emocje, lecz wciąż słyszałem to głupie pytanie.
Cholernie frustrujące. Ja gejem? JA? Harold Edward Styles?
Z jednej strony to było niedorzeczne – przecież lubiłem kobiety. Lubiłem się z nimi spotykać, rozmawiać. Podobały mi się. A to że nie czułem nic więcej prócz przyjaźni? Po prostu nie spotkałem jeszcze tej jedynej.
Ale… Ale z drugiej strony, przecież tak świetnie rozumiem się z Louis’m . Uwielbiam patrzeć w jego niebiesko-szare oczy, mierzwić jego i tak już rozczochrane włosy. A co jeśli Larry, jako romance, nie pojawił się bez powodu? Może te czujniejsze fanki zauważyły coś, czego nawet ja nie zauważyłem? Zauważyły, że jestem gejem?
Kopnąłem z wściekłości, Bogu ducha winne łóżko. Nie pomogło, zamiast tego moją nogę przeszył paraliżujący ból.
-Kurwa –krążyłem w tę i z powrotem po pokoju
-Po prostu się przyjaźnimy. To normalne.
-Ale nie chodzi o to. Ja chyba jestem gejem.
-Super. Nie dość, że prawdopodobnie jestem gejem, to jeszcze gadam sam do siebie.
-Wcale nie. Po prostu głośno myślę.
Przypomniałem sobie pewną sytuacje sprzed , bodajże, dwóch tygodni. Widziałem wtedy pewna parę. Dziewczynę ubraną w  mini i niezwykle obcisłą bluzkę. Szła za rękę z chłopakiem. Zwróciłem uwagę na to, że chłopak ma śliczne oczy i niepotrzebnie zakrywa je grzywką. Jezu, zauważyłem jego oczy, ale nawet nie spojrzałem na seksowna dziewczynę! To już chyba nie jest takie zwyczajne. Przypomniałem sobie jeszcze kilka podobny zdarzeń. Zadziwiająco często (za często) pojawiał się tam Tomlinson.
Chodziłem po pokoju analizując to co już było i tak analizowane milion razy.
-Muszę wyluzować.
-Jestem wyluzowany. Jestem oazą spokoju. Pierdolonym, kurwa, zajebiście wyluzowanym kwiatem lotosu na tafli jeziora. Prawdę mówiąc, jestem wyluzowany jak wagon pełen pierdolonych medytujących, tybetańskich mnichów.
W końcu doszedłem do pewnego wniosku, który jednocześnie był odpowiedzią na pytanie krążące po mojej głowie
Jestem gejem.
Chyba.
Tak, chyba tak.

xX Kilkadziesiąt minut później skajpaj ( w dalszym ciągu Hazza) Xx

Po jednej ze swoich dłużysz i głębszych rozkmin i po pogawędzeniu sobie chwile ze samym sobą. Doszedłem w końcu do jakiegoś wniosku. No w końcu! Panie i panowie brawa dla Harolda Edward Styles’a! I w tym miejscu w mojej głowie następuje wejście kolesia z taką karteczka na której jest napisane słowo aplauz i wyimaginowana widownia w mojej głowie zaczyna klaskać. Styles źle już z tobą, oj bardzo źle. W każdym razie mam zamiar zrobić teraz to co miałem w planie wchodząc do tego pokoju jakieś 30 min. Włączamy komputer i dzwonimy do Lou.
Uruchomiłem komputer wszedłem na chwilkę na TT tweetnąłem coś, dałem follow paru osobą i kliknąłem w końcu na ikonkę „Skype” po czym upewniłem się, że Tommo jest dostępny i zadzwoniłem do niego.
*Rozmowa na skajpaju*
-HAZZABEAR!!! –wykrzyknął Louis
-Siemka Lou. –odpowiedziałem na widok jego entuzjazmu z uśmiecham na twarzy.
-Ależ ja się za Tobą stęskniłem… Moja mama tak samo! Ciągle się o Ciebie wypytuje.
-Awww… Ja za Tobą też tęsknie. Haha poważnie? Twoja mama się o mnie pyta? Chyba się zaczynam bać. By the way pozdrów ją. A co słychać u dziewczynek?
-W sumie to w porządku. Phobe, Daisy i Fizzy poszły po słodycze a Lottie twardo twierdzi, że ona jest już dorosła i za stara na takie zabawy. Pfff… Nigdy się nie jest za starym na obchodzenie Halloween! Albo to jest jakieś napięcie przed miesiączkowe albo coś jej się pomieszało w główce, bo inaczej to ona nie może się nazywać Tomlinson.
-Oo Jeezu… Jaki słowotok i bulwers haha
Lou na to tylko wzruszył ramionami i z uśmiecham odpowiedział – Ale i tak mnie kochasz
-No przecież- i posłałem mu buziaka do kamerki – A cóż to się stało, że „król Halloweena” nie poszedł po cukierki? Źle się czujesz? Boli Cię coś? Na pewno wszystko ok? – powiedziałem udając zatroskanego z lekkim uśmiechem na twarzy, który próbowałem ukryć.
-Hahaha, no bardzo zabawne wiesz? – powiedział Lou udając obrażonego
-Ahh ma się ten talent do takich rzeczy.
-Założę się, że nie tylko do takich – wymamrotał pod nosem pewnie myśląc, że nie usłyszę.
-Taaa.. Czekaj.. że co?? – zapytałem po chwili rejestrując co właśnie powiedział
-Whatever. A tak w ogóle wiesz, że Lottie chyba na ciebie leci?
-Hahahaha cooo? Przecież to dziecko
-No bo przychodzi do mnie po 15 razy dziennie i pyta o ciebie, czy nie dzwoniłeś czasem do mnie, czy pytałeś się o nią i tym podobne. To strasznie komicznie wygląda.
-Awwwwh… To urocze. Ale chyba jej przejdzie nie? Nie chciałbym ,żeby mnie później znienawidziła czy coś z tych rzeczy.
-Na pewno to tak samo przejściowe jak jej „dorosłość”.
Nagle Louis obraca się, słyszę jakiś szmer za jego plecami , więc postanawiam się dowiedzieć o co chodzi.
-Co jest Lou? Ktoś przyszedł? Znowu Lottie?
-To mama
-Mamo co ty tu robisz? Przeszkadzasz mi trochę nie widzisz?
-Ohh przepraszam BooBear, tylko zbierałam pranie i przyniosłam ci tylko twoje majtki, podpisałam ci każdą parę, żebyś nie pomylił z którymiś z tych należących reszty chłopców.
-Poważnie mamo? POWAŻNIE?! Mam 21 lat mamo! Ogarnij się noo. Robisz mi siarę przed Hazzą.
-Dobry wieczór pani! –Krzyczę do laptopa , aby rodzicielka mojego Tommo mogła mnie usłyszeć. Zwijając się ze śmiechu i ledwo utrzymując laptopa na swoich kolanach.
-Witaj Haroldzie! Co słychać?
- A bardzo dobrze, mówiłem pani już kiedyś że panią kocham? Nie ? To mówię teraz. Jest pani moim Bogiem!
-Awww to miło z twojej strony… Ja też cie kocham, prawie jakbyś był moim synem. Nie dasz mu tego zapomnieć prawda?
- Nigdy!
-Hahah to dobrze, miłego wieczoru Harry.
-Dziękuje pani i nawzajem, niech pani pozdrowi dziewczynki.
-Pozdrowię.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – usłyszeliśmy razem z Tomlinsonem krzyk. Ja trochę wyraźniej bo dobiegał on z parteru naszego wspólnego domu.
-Co to było?! – zapytał przerażony Louis
-Nie mam pojęcia to brzmiało trochę jak Horan, idę zobaczyć co się tam stało ale to pewnie znowu brak serowych chipsów
-Ok, to papa BabyCakes
-Bye LouLou. Wracaj szybko.
-Zobaczymy się już jutro wieczorem
-No właśnie, WIECZOREM
-Nie płakaj, dam ci buzi w nagrodę jak wrócę.
-Okej! To trzymaj się
-Byee! I niech marchewki będą z Tobą.
Uśmiechnąłem się ostatni raz do monitora i zszedłem na dół obczaić co znowu strzeliło temu leprachaunowi do tej jego blond czuprynki, że tak się wydziera.
------------------------------------------------------------------------------------------
xX Perspektywa Niall’a podczas gdy Harry rozmawia na Skypie Xx

-Popcorn… Jest! Syrop czekoladowy?...Je..Co? Co? CO?! Nie ma? Jak to nie ma?! Musi być! Syyyroop, chodź do mnie kochanie! Kici kici! Taś Taś!... Nooo, tu jesteś. Nie wolno tak się  przed tatusiem chować! Ja tu prawie ataku serca dostałem. No ale już dobrze, tatuś cię kocha i już się na ciebie nie gniewa. –Horan prowadził swój „dialog” z syropem czekoladowym. Lubił czasem porozmawiać sobie z przedmiotami martwymi.. No dobra, dosyć często, ale za to właśnie, wszyscy kochają naszego małego Irlandczyka.

Po zakończeniu wyznawania swojej miłości czekoladowej polewie do lodów oraz polaniu nią swojego wcześniej posolonego popcornu udałem się do salonu, aby rozegrać mistrzowski pojedynek pomiędzy Home Farm Dublin i Chelsea Londyn pozwalając Hazzie w spokoju porozmawiać z Lou.
Swoją drogą ten loczek to chyba zaczyna coś ten tego ten do naszego Tommo. Ale Hazza? Nieeeee… no to przecież nie możliwe, ten który tak kocha kobiety ( nie zależnie od wieku, bo przecież „wiek to tylko liczba”) i uwielbia z nimi flirtować? Ale w sumie, niby ludzie się zmieniają. W każdym razie, poobserwuje sobie ich dokładniej… niczym Bond albo Holmes. Musze sobie wymyśleć jakąś tajną nazwę. Hmm… hmm… Hmm… Już wiem! Będę Potato069!  *le ja geniusz*
-Uwaga, uwaga uroczyście ogłaszam wszem i wobec tego tu pustego pokoju, że ja Niall James Horan pseudonim Potato069 jestem pierwszym i największym shipperem Larry’ego  Stylinson’a . Także słuchajcie dobrze pochowane w kątach pająki i muchy! JESTEM PIERWSZY! Lol, kurwa, to było dziwne, nie dość, że rozmawiam sam ze sobą to jeszcze z muchami i pająkami.
Po tej małej nie typowej kłótni z samym sobą oraz pająkami i muchami, blondyn zabrał się do gry co chwile podjadając swojego popcornu a’la Horan. Po 20 minutach i czterech przegranych meczach powiedział:
-Pffffffff… Frajerska gra! Mam cię w dupie! Nie gram już w to! I to oficjalnie koniec naszej przyjaźni!
**PUKANIE DO DRZWI**
-Kto to do jasnej cholery może być?- zapytał siebie  Irlandczyk zapominając ze zdenerwowania jaki dziś dzień. Po czym poszedł otworzyć drzwi.
-CUKIEREK ALBO PSIKUS!! –krzyknęły Aly i Vic
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!
Słysząc ten dźwięk Harry przerwał swoja rozmowę i przyleciał najszybciej jak tylko mógł na dół
- O co tu kurwa chodzi?! Boże ! Klony!!! AAAAA nie zabijajcie mnie, proszę!! Weźcie Harry’ego! –krzyczał przerażony Niall.
 -cdn-

----------------------------------------------------------
Tak więc o to powstła druga część Halloween HOPE YOU ENJOY IT. strasznie przepraszam ze musieliscie tak dlugo czekac, tak mi strasznie zle z tego powodu, mialam mnostwo nauki malo czasu. no Alee... dlatego, ze tak dlugo czekaliscie ten rozdzial jest dlugi :)) mam nadzieje ze mi wyaczycie to haniebne zachowanie jezeli obiecuje wam ze teraz bd starala sie pisac w miare reguralnie bo to nie wina Karoli tylko moja ;/
Tak btw to Karola mowi ze nic waznego nie ma wam do przekazania ale wiem ze was kocha wszsystkich i liczy na komentarze tak samo jak ja jesli wam sie podoba <3 do nastepnej notki :**
MASSIVE HORAN HUG TO EVERYONE FROM US XX

11 komentarzy:

  1. no nareszcie kolejny rozdział.a tak wgl to świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha Horan mnie rozjebał

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosh, ale długo musieliśmy czekać na ten rozdział.
    I to, że jest zajebisty i nawet w miare długi was nie usparwiedliwia haha :)
    nie no, uśmiachłam się i polepszył mi się humor dzięki temu wam
    rozdział jest aksdhgftdydtf *-*
    i nadal mam beke z Nialla aka Potato069 looool XD
    Chcę już następny, proszęęęęęęę *mina zbitego psiaka*
    no nic, informujcie mnie!
    kocham,
    @luvmylarreh

    OdpowiedzUsuń
  4. JARAM SIĘ :33

    OdpowiedzUsuń
  5. Na prawdę świetnie piszesz!
    Ale drażni mnie to, że tak dużo przekleństw jest od każdego z nich, i takiej złośliwości do siebie.
    ALE BLOG NA PRAWDĘ ŚWIETNY! CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ;D
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zlosliwosci? wydaje ci sie! naprawde! oni sie tam wszyscy kochaja, troche dziwny sposob okazywania ale coz ja poradze xd a co do przeklenstw do dlatego ze ja na codzien tak duzo przeklinam, ALE STARAM SIE JUZ OD UCZAC :) mam nadzieje ze w koncu sie od ucze bo juz chyba troche za czesto przeklinam x postaram sie popracowac nad slownictwem PROMISE !! :P

      Usuń
  6. jest rozdział *.* i jest taki kdjaoeconfkowpiej piszcie częściej, bo można sobie poprawić humor hahaha <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej *-* super :3 czekam na dalszy rodział xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahahahahhaahaha jak ja kocham to opowiadanie ;D
    teksty macie wyrypane w kosmos
    mam nadzieję że na następny rozdział nie będziemy długo czekać jak na ten ;D
    kocham kocham kocham kocham kocham k o c h a m w a s <33
    ---g

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam za spam, ale szukam czytelników mojego opowiadania o One Direction. Możesz zignorować tę wiadomość, nikt nie lubi reklam, mimo to zapraszam z nadzieją, że przypadnie Ci do gustu.

    http://onedirectionofsouls.blogspot.com/

    Pozdrawiam gorąca :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz talent ;33 @PLLfreax3

    OdpowiedzUsuń